PRZYJDŻ DO MOJEGO OGRODU

W moim ogrodzie, gdzie wysoki parkan zazdrośnie strzeże bluszczów i powoi, gdzie pnąca róża wygłodniałe nozdrza dusznym zapachem o poranku poi jest mały skrawek, który bosą stopą mogę przemierzać nie patrząc pod nogi. tam nie ma żądła pszczoła ani osa, stokrotka szepce, cień drzew myśli chłodzi. wciągam zachłannie hausty świeżych woni i nikt nie widzi, jaka mi pazerność z oczu spogląda na skarby jabłoni. bluszcz jak wąż się wije przysięgając wierność. każdy ma ogród; parkan bądź żywopłot grodzi mu pole na własność dodane. i bez znaczenia, że każdego inny. w moim niech skromny przycupnie rumianek. ja nie zamarzę o dalekich lądach, o egzotycznych barwach rajskich kwiatów. ja tutaj - na bosaka, bez schylania głowy zaglądam sobie w oczy bez zdumienia świata. czasem otwieram furtkę, kiedy ktoś u progu nieśmiało chce ukłonić się nie niszcząc ciszy. wtedy milczą na temat pochowane słowa w zacienionej altance, w zadumania niszy.

Opublikowano: 2015-06-18 15:17
broniapaluch 5
średnia ocen
Dodaj swój komentarz
Dodaj komentarz

Zobacz także