''Przystanek autobusowy''
Przystanek autobusowy, mokry dzień, ona jest tu, mówię:
"Proszę, podzielę się moim parasolem".
Autobus się zatrzymał, pojechał, ona została, narodziła się miłość
Pod moim parasolem.
Całe to lato cieszyliśmy się
Wiatrem i deszczem, połyskiem.
Ten parasol, którego używaliśmy...
W sierpniu ona była moja.
Każdego poranka mógłbym patrzeć na nią, jak czeka na przystanku.
Czasem robiłaby zakupy i chciałaby pokazać mi co kupiła.
Inni ludzie patrzą tak, jakbyśmy byli zupełnie szaleni.
Któregoś dnia moje i jej imię będą takie same.
To sposób, w jaki to wszystko się zaczęło.
Głupi, ale to prawda.
Pomyśl o słodkim romansie,
Rozpoczętym w kolejce.
Przyszło słońce, lód się roztopił.
Nie ma więcej schronienia.
Miło pomyśleć, że ten parasol
Doprowadził mnie to ślubu.
Każdego poranka mógłbym patrzeć na nią, jak czeka na przystanku.
Czasem robiłaby zakupy i chciałaby pokazać mi co kupiła.
Inni ludzie patrzą tak, jakbyśmy byli zupełnie szaleni.
Któregoś dnia moje i jej imię będą takie same.
Przystanek autobusowy, mokry dzień, ona jest tu, mówię:
"Proszę, podzielę się moim parasolem".
Autobus się zatrzymał, pojechał, ona została, narodziła się miłość
Pod moim parasolem.
Całe to lato cieszyliśmy się
Wiatrem i deszczem, połyskiem.
Ten parasol, którego używaliśmy...
W sierpniu ona była moja.
Komentarze (2)