mam pewne wspomnienia zwiazane z ta pieśnią..pamiętam jak po śmierci papierza proboszcz poprosił mnie żebym tą pieśnią zaczęła mszę świętą grając na gitarze i śpiewając... jako że z proboszczem beczke soli zjadłam zgodziłam sie.. wiesz...po kilku taktach coś stanęło w gardle i nie dało sie śpiewać.. ani ja ani zebrani ludzie... cos dławiło... skończyło sie na zagraniu melodii...ta pieśń ma cos w sobie , mimo , że bliżej mi do buddyzmu niz katolicyzmu...ale najważniejsza w zyciu jest miłość..cytując "i z celnikami jeść, zapomniec kto to wróg , pochylać sie nad tymi , którzy płaczą "...pozdrawiam cieplutko...5 zostawiam...
Slajdzik dla mnie jest, piękny, wzruszający.Ale o tej tematyce, jak widać, nie są zbyt często odwiedzane. A szkoda, bo nie jednemu, przydało by się wpatrzeć chociaż przez chwilę w ten znak cierpienia, ale i zmartwychwstania.
Pozdrawiam,Janina.
Komentarze (6)