Za oknem dzień zakłada czarną opończę nocy
Zmęczone słońce za horyzont ognistą kulę toczy
Mącąc światło dzienne nadchodzą szare
cienie Skradając się w półmroku jak bardzo
złe wspomnienie
I tylko biała rysa ślad nieba pękniętego
Kreślona srebrnym skrzydłem
pilota szalonego
Nadzieję piękną daje tą która nie
jest mitem Że znowu nowe życie
rozpocznie się ze świtem.
Komentarze (4)