Chcecie wierzcie
albo nie
ale ktoś odwiedził mnie.
Otóż wczoraj
przed wieczorem
coś się stało za mym domem.
Wielki talerz
wylądował
jeszcze dziś mnie boli głowa.
Latający
wielki krążek
bardzo płaski, jak pieniążek.
Wszystkie kwiaty
mamie zniszczył,
me marzenia za to ziścił.
Potem drzwi się
odsunęły,
dwie postaci w nich stanęły.
Zaprosiły
mnie do środka,
wszedłem więc do tego spodka.
Tak poznałem
ufoludki,
każdy mały, zieloniutki.
Piłem napój
ich zielony
przy zielonym siedząc stole.
Nawet obiad
mi podano
dwie pastylki-żółtą, białą.
I wpisałem
się w pamiętnik
byłem bardzo wniebowzięty.
Sam już nie wiem,
jak wróciłem,
bo się wtedy obudziłem.