Obudziłem się w czasie równoległym
i mam nadal dwie ręce ,
dwoje oczu
także bije jedno serce.
Są tu dwa światy jak kobiety dwie,
jedna żalem wymoszczona
drugiej słowa łapię w lot.
Nie zauważyłem
jak ciemność mnie opuszcza
gdy pierwsze słońce wstaje
dławi złość gdy drugie czerwienią się
chyli na zachodzie .
Błądzę gdzieś w tym labiryncie
próbując znależć drogę
do jednej prawdy chociaż są dwie
nie wiem jeszcze gdzie znajduje się wyjście
do przestrzeni,której noc jest weną
a dzień królową.
W snach ponownie
znajduję twe usta na krawędzi
szkarłatnego dnia - grafitowej nocy,
czując głębokość duszy i
ciepło drżącego ciała.
Pragnienie niczym skalpela
cięcie odkrywa pragnienia
by scalić je w całość
mrugnięciem powiek
zapachem uniesienia.
W obrazach jawy rozpoznaję
siebie -bez fałszywej twarzy,
zagłębionej w ramiona żądzy
z podnieceniem skrzącym
w oczach błękitnej głębi.
Niemym wołaniem proszę
twe perliste piersi o dotyk
tak nagi jak uczucia w akcie
złożone nam ,
kiedy trafię tu-
gdy ponownie w snach
ujrzę krew dnia i nocy strach.
Komentarze (6)