Gdy wracam myślami do dni,
Pogodnej mojej młodości.
Rodzinny Dom mi się śni,
Gdzie życie płynęło radośnie.
Wśród łąk zielonych i pól,
Minęła ma młodość niewinna.
Nigdy nie trapił mnie ból,
Chroniła mnie miłość rodzinna.
Beztroskie dziecięce lata,
Minęły, jak deszczu kałuże.
Choć do nich myśl moja wzlata,
Nie może zostać tam dłużej.
Problemy, co niesie życiu,
Od razy rozwiązać jest warto.
Bo nikt nie może w ukryciu,
Pozostać niezapisaną kartą.
Poezją świadectwo dziś daję,
Nie po to, by stać się kimś innym.
Lecz żeby tu w naszym kraju,
Rozsławić mój Dom Rodzinny.
Komentarze (1)